winiwta

Apetyt Na Archiwa

Wymiana Polsko-niemieckich Dokumentów. Po uzyskaniu dostępu do niemieckich przedwojennych archiwów łatwiej będzie zagospodarować m.in. wojenną fabrykę broni, wyremontować most i kamienicę lub na nie zbadanym terenie postawić bloki.


Niemieckie archiwa pozwolą wyjaśnić wszelkie tajemnice dawnej fabryki 
amunicji w Krzystkowicach

Premier Polski i kanclerz Niemiec mają w najbliższym czasie parafować porozumienie archiwistów o wzajemnym zwrocie archiwów. Wymiana dokumentów to przełom w stosunkach między archiwistami z obu państw. Do tej pory Niemcy uważali, że akta są własnością narodu, który je wytworzył. Polacy twierdzili z kolei, że dokumenty powinny być przechowywane w miejscu ich wytworzenia.
     Niemcy ujawnią i przekażą zawartość archiwów, które ówczesna administracja sporządziła przed 1945 r. na obecnych polskich ziemiach zachodnich i północnych. Pod koniec wojny, w obawie przed zbliżającym się frontem, Niemcy ewakuowali na zachód olbrzymie ilości akt metrykalnych, dokumentów dotyczących administracji i władz, planów technicznych fabryk, map i planów geodezyjnych, aktów notarialnych.

Fabryka do zwiedzania

Tadeusz Dzwonkowski, dyrektor Archiwum Państwowego w Starym Kisielinie k. Zielonej Góry, razem z poprzednim dyrektorem Jerzym P. Majchrzakiem przygotował już wykaz dokumentów dotyczących naszego regionu, które powinny podlegać wymianie.
     W zamian za materiały z kilku berlińskich archiwów i Brandenburskiego Archiwum w Poczdamie przekaże niemieckim archiwistom 550 teczek dotyczących chrzcin, małżeństw i zgonów obywateli niemieckich z Forstu, Koyna, Nossdorfu i Velten. Co w zamian?
     Z archiwum Wehrmachtu w Berlinie dyrektor chce pozyskać plany terenu po niemieckiej fabryce amunicji w Krzystkowicach (dziś część Nowogrodu Bobrzańskiego). Fabryka po 50 latach od likwidacji wciąż kusi tajemnicą. Plątanina kanałów, basenów, podziemnych korytarzy, tam, zbiorników to wciąż nieodgadniona zagadka.
     Gminni urzędnicy Nowogrodu na samą myśl o pozyskaniu planów fabryki wpadają w zachwyt. - W latach 60. na terenie fabryki miała być prowadzona hodowla trzody chlewnej, teren był jednak nie rozpoznany i pomysł upadł. Teraz moglibyśmy tu stworzyć atrakcyjne miejsce dla turystów - opowiada zastępca burmistrza Nowogrodu Tadeusz Grotkiewicz. - Znając rozmieszczenie podziemnych korytarzy, schronów, ich historię, gmina mogłaby stworzyć bazę turystyczną i zarabiać olbrzymie pieniądze.
     Niemieckie archiwa ułatwią pracę również lubuskim leśnikom. - Dzięki nim więcej dowiemy się o pochodzeniu drzew i łatwiej będzie nam planować gospodarkę leśną - ma nadzieję dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Zielonej Górze Leszek Banach. Dyrektor liczy, że akta będą zawierać informacje o dawnych właścicielach. - Jeśli z dokumentacji jasno będzie wynikać, że las nigdy nie był własnością prywatną, szybciej przekażę go gminie.
     Dyrektor Dzwonkowski przyznaje, że najbardziej będzie zabiegał o zdobycie planów Dolnośląskich Zakładów Górniczych. Niemiecka firma w okresie międzywojennym robiła badania kopalń w Zielonej Górze, Przewozie i Gubinie.
     W Zielonej Górze tereny po kopalniane znajdują się m.in. na podległych Zielonogórskiej Spółdzielni Mieszkaniowej osiedlach: Łużyckim, Przyjaźni i Piastowskim. - Plany zakładów pozwolą ocenić, czy terenom tym nie grozi zapadnięcie - myśli zastępca prezesa ZSM Czesław Mrówczyński.
     Przed trzema laty, gdy zapadały się budynki na osiedlu Piastowskim, Mrówczyński zlecał wykonanie drogich ekspertyz gruntu. Na ich podstawie spółdzielnia zabezpieczyła budynki przed zawaleniem. - Mając niemieckie opracowania, unikamy podobnych wydatków, wiemy również, gdzie najbezpieczniej budować - dodaje prezes.

Archeolodzy bez pracy?

Plany regulacji rzek w Lubuskiem - Warty, Odry, Bobru kryje Brandenburskie Archiwum Państwowe w Poczdamie. Tam też znajdują się akta miejskie: Sulechowa, Torzymia, Krosna Odrzańskiego i Gorzowa. Ich pozyskanie może pomóc przy planowanych remontach przedwojennych mostów i wiaduktów.
     Dzięki zbiorom możliwa będzie renowacja przedwojennej architektury. - Akta chętnie wykorzystamy przy rewitalizacji starówki - zapewnia architekt miejski w Zielonej Górze Halina Łowejko. Według niej Niemcy prowadzili dokładną dokumentację. Na pierwotny projekt nanosili każdą, nawet najmniejszą zmianę. - Teraz archeolodzy mieliby ułatwione zadanie. Gdyby z planów wynikało, że w danym miejscu prowadzono już prace archeologiczne, niczego by nie szukano, a budowa przebiegałaby szybciej.
     W niemieckie plany chętnie zajrzeliby również gorzowscy urzędnicy. Zastępca naczelnika Wydziału Geodezji i Gospodarki Nieruchomościami Jerzy Oleksiewicz jest przekonany, że ułatwią one zagospodarowanie 700 ha gruntu po poligonie w Gorzowie i w gminie Kłodawa.

Autor: Leszek Kostrzewski
Artykuł zamieszczony w Gazecie Wyborczej
z dnia 29.09.1999, nr 228 s. 1
Zdjęcie: Brtłomiej Sowa